Kanał Anilany, czyli jedna z łódzkich urban legend

Oficjalnie nie istnieje.
Ma średnicę kilkudziesięciu centymetrów. Kilka kilometrów długości. W zasadzie „żyje” sobie kilka metrów pod ziemią. Posiada kilkaset nietypowych, w większości kwadratowych betonowych studzienek rozsianych na terenie południowej części Łodzi. Większość Łodzian nigdy nie zda sobie sprawy z tego, co mijają i po czym depczą przechodząc w jego pobliżu. „Słyszałem, że istnieje, ale nikt go jeszcze na oczy nie widział” – tymi słowami padającymi z wielu ust można podsumować cały temat. Niewątpliwie wytrwali czytelnicy po lekturze tego tekstu zobaczą go na własne oczy, jednakże w tej sprawie jest nadal sporo niewiadomych. Co więcej, przy gromadzeniu informacji związanych z tym  zagadnieniem przekonałem się, iż nadal istnieją ludzie, którzy próbują tuszować sprawę i podstawiali mi fałszywe tropy przy dochodzeniu do prawdy.

Wszystko to przez jeden szczególny kanał, na temat którego wiadomo niewiele, i przez wiele lat oficjalnie tuszowano co tak naprawde nim spływało. A spływało nim wiele toksycznych substancji, które czuć było na kilkaset metrów od niego. Ludzie mieszkający wokół tzw. „Rury Anilany” (dalej w skrócie RA) tak naprawdę do końca nie mieli pojęcia jak szkodliwe substancje tam płyną. Dziś ze względu na upadek samej Anilany, obostrzenia dot. ochrony środowiska kanał ten oficjalnie jest nieużywany i wyłączony z eksploatacji. Jednakże ten, kto sądzi, że nic nim nie płynie i wysechł zupełnie jest w dużym błędzie.

Jako wstęp polecam tekst autorstwa Wojciecha Wojciechowskiego (można ściągnąć go z dołu tej strony). Jest to artykuł, który zainspirował mnie do dogłębnego zbadania tematu po jego przeczytaniu. Studzienki samego rurociągu mijałem od dzieciństwa wiedząc tylko, że płynie tamtędy jakaś dziwna maź, od której oparów potem pieką oczy. Nie wiedziałem natomiast skąd ona płynie i co to dokładnie jest. Od siebie dodam, że tekst W. Wojciechowskiego nie jest pozbawiony kilku błędów merytorycznych (np. kanał  przechodzi nad korytem rz. Jasień, a nie Karolewki), ale jest to dobry wstęp ilustrujący temat.

Aby zagłębić się bliżej w tematykę związaną z „Rurą Anilany” potrzebny jest łyk wiedzy na temat kanalizacji w Łodzi. Na początku XXw. Łódź była miastem przemysłowym, jak powszechnie wiadomo zagłębiem przemysłu włókienniczego, który do produkcji używał dużych ilości wody napędzającej maszyny parowe i służącej do innych celów technologicznych. Wodę brano prosto z rzek, tam też odprowadzano bez większych skrupułów ścieki. Ulice pełne były rynsztoków, w wyniku braku bieżącej wody i kanalizacji rozprzestrzeniały się różne choroby. W latach 20. XX w. rozpoczęto budowę systemu kanalizacji opartego na projekcie W. H. Lindleya, poprowadzonego przez inż. S. Skrzywana. Cały projekt opierał się na pomyśle grawitacyjnej dystrybucji wody i ścieków. Łódź leży na stoku, co skwapliwie wykorzystał Lindley. Wodę doprowadzono z Zalewu Sulejowskiego na Stoki (jeden z najwyższych punktów w miescie), skąd spływała rurami do zakładów i mieszkań. Następnie systemem podziemnych kanałów ścieki płynęły na Lublinek, gdzie wybudowano oczyszczalnię. Z niej mechanicznie oczyszczone płynęły kanałem do rzeki Ner (jego pozostałości są m.in. widoczne przy pasie startowym na lotnisku Lublinek – kilka zdjęć znajdziecie w galerii „Inne” na końcu tekstu).

Nie istnieją żadne informacje podające kiedy wybudowano RA. W artykule W. Wojciechowskiego podano, iż kanał stworzono prawdopodobnie podczas II wojny światowej, w czasie gdy zakłady Anilana należały do Niemców. Natomiast w samej Anianie udzielono mi informacji, iż powstał w roku 1974, co jest bardziej prawdopodobne. RA swój początek bierze w dawnych zakładach Anilana, prawdopodobnie na terenie należącym do oczyszczalni ścieków (działka oznaczona przez Anilanę jako 3/253). Przylegający do zakładów płot w tym miejscu po zachodniej stronie opuszczają dwie betonowe rury, lecz do końca mi nie wiadomo czy są one włączone w system miejskiej kanalizacji ogólnospławnej, czy też w kanał na Lublinek (a może jedna idzie tu a druga tam). Należy pamiętać, że kanał Anilany służył głównie spustowi „toksycznych” ścieków z wykańczalni dzianin, i na terenie zakładu mogła być osobna instalacja stworzona specjalnie do odbioru ścieków stamtąd. Niestety bez pomocy dawnych pracowników Korchemu czy też Anilany, nie jestem w stanie oszacować dokładnego przebiegu rurociągu. Będąc niejako osobą postronną do wielu wiarygodnych źródeł informacji niestety nie mam dostępu. To co udało się obecnie ustalić(włącznie z lokalizacją studzienek) jest widoczne na mapce na końcu tekstu.


Pokaż Kanał Anilany – przebieg na większej mapie
Położenie Kanału Anilany w Łodzi (czerwona linia).
Fioletowym kolorem oznaczono kolektor Polesie 15, do którego uchodzi kanał.

Rura Anilany kończy swój bieg na Lublinku, niedaleko obecnego lotniska im. Wł. Reymonta. Uchodzi tam do kolektora ściekowego Polesie 15, którym płyną ścieki z całej Łodzi do Grupowej Oczyszczalni Ścieków. Dawniej w tym miejscu była oczyszczalnia tzw. stara (została wyłączona z eksploatacji w listopadzie 1994 r, i wyburzona kilka lat później), o której wspomniałem wyżej. Ówczesne oczyszczanie na Lublinku przebiegało wyłącznie mechanicznymi metodami (piaskowniki, sita Geigera) i do rzeki Ner trafiało 90% tego co wpływało z miasta do budynku przy Pienistej. Więcej na jej temat warto zobaczyć w reportażu „Panta Rei”, który wyemitowała kiedyś TVP Łódź.

Wątpię, aby ścieki z Anilany wpływały bezpośrednio na oczyszczalnię. Jak przez mgłę pamiętam tylko tyle, jak kręciłem się tam w dzieciństwie i za oczyszczalnią było kilka kwadratowych studni z których coś wylewało się do rwącego kanału, płynącego do Neru.


Pokaż Łódzkie rzeki i kanały znajdujące się w pobliżu Kanału Anilany na większej mapie
Położenie kanału Anilany na tle
innych kanałów i rzek w okolicy.

Kanał jest złożony z rur ceramicznych o średnicy od 70 do 90 centymetrów, przypominających z wyglądu żeliwne, są one oblane solidnym betonowym płaszczem. Całość przypomina w przekroju grecką literę Ω. Rzecz charakterystyczna, która wyróżnia RA na tle innych kanałów w Łodzi to nietypowe betonowe studzienki mające podstawę kwadratu (w środku mają przekrój beczkowaty), rozmieszczone co 150-200 metrów. Szczególnie dobrze są one widoczne na Lublinku, na kilkusetmetrowym odcinku kanału, który biegnie groblą nad ziemią przecinając rzekę Jasień – jest to jedyny widoczny w Łodzi „naziemny” odcinek kanału Anilany.

Przekroje kanalu i studni

 

Pokrywy studzienek widać też na Placu Niepodległości, przez który ten kanał przebiega. Wielu ludzi codziennie tędy przechodzących lub przejeżdżających w okolicach popularnego rynku Górniak czy DH Uniwersal nie zdaje sobie w ogóle sprawy, że metr pod ich stopami płynie rwący potok. Do czasu przebudowy pętli tramwajowej w 2008 r. w chodniku były tu charakterystyczne kwadratowe pokrywy studni, obecnie są to typowe okrągłe. Stare studnie w postaci betonowych sześcianów dostrzec można jednak za kioskiem z kwiatami obok placu na Górniaku, czy na posesji przy ul. Rzgowskiej (2 szt. oddalone od siebie o kilka metrów).

Prawdopodobnie projektanci zakładajac taki a nie inny przebieg kolektora mieli na względzie aspekty ochrony środowiska, jak również uciążliwość zapachową ścieków. Z początku studnie miały drewniane pokrywy, jednak te ze względu na wyziewy dosłownie rozsypywały się. Zabezpieczono się przed tym budując studnie zamykane metalowymi kwasoodpornymi wiekami, dokręcanymi dla uzyskania lepszej szczelności lewarem. Wieka te były wyposażone we wzierniki (z czasem część z nich się wykruszyła, lub też wybito je specjalnie). Całość studni jest na ogół przykryta dwiema betonowymi płytami z charakterystycznymi trzema lub czterema wywietrznikami (na nowszych płytach nie ma ich w ogóle).

Studni na terenie miasta jest około 140, są one ponumerowane kolejno od Lublinka w kierunku Anilany. Jednakże na niewielu zachowały się oznaczenia malowane białą (Lublinek, Rokicie) lub pomarańczowo-brązową farbą (Dąbrowa, Zarzew).

Cel powstania RA był jeden – wyprowadzać ścieki powstające m.in. przy produkcji wiskozy, których ze względu na pewien stopień wpływu na organizm ludzki nie można było odprowadzać zwykłą kanalizacją ogólnospławną w mieście. RA została w latach jej budowy wyprowadzona poza ówczesną zabudowę miejską z wyjątkiem strefy placu Niepodległości. W Anilanie powiedziano mi, iż kanał dawniej uchodził w rejonie ul Śląskiej. Nie znalazłem żadnych śladów sugerujących że tak było, jednak wysoce prawdopodbne jest, że jego zawartość spływała do rzeki Dąbrówki na terenie dzisiejszego Parku Podolskiego. Rzeka ta płynie obecnie pod ziemią (pełni rolę kanału ogólnospławnego, czyli takiego, którym płyną zarówno ścieki komunalne, jak i deszczówka), w dużej części (od Parku Podolskiego do ul. Pięknej) równolegle do kanału.

Obecnie ze względu na silną urbanizację miasta na przestrzeni lat wokół kanału „urosły” budynki osiedli mieszkalnych, domy jednorodzinne. Przebiega on przez takie osiedla jak Zarzew, Dąbrowa czy Rokicie. Patrząc na mapę miasta daje się jednak zauważyć pewną regułę – tam gdzie on przebiega jest sporo terenów zielonych. Prawdopodobnie starano się tworzyć strefy ochronne w postaci pasów zieleni, stąd kanał biegnie przez wiele ogródków działkowych, przydomowych, czy też teren Parku Podolskiego. Za komuny nie pozwalano budować na trasie rurociągu – jako stricte wydzielona instalacja (niezależna od sieci miejskiej) nie był on szczegółowo oznaczany na mapach. Stan ten trwa do dziś – wiele ekip budowlanych wykonujących różnorodne prace ziemne trafia na kanał przypadkiem. ZWiK czy też ŁSI zapytane w tym temacie milczą (kanał nie należy formalnie do nich). Tak było na przykład podczas budowy ŁTR, przebudowy pętli tramwajowej na pl. Niepodległości, os. Plejada na Przybyszewskiego czy budowy kolektora deszczowego w ciągu al. Politechniki.

Przez ponad 30 lat swojego istnienia kanał Anilany zdążył się wtopić w krajobraz miasta, a w zasadzie to miasto otoczyło kolektor swoimi zabudowaniami i otacza nadal. Przykładem może być budowa os. Plejada przy Przybyszewskiego, czy osiedla Nowy Sad przy Pustynnej, które wchłonęły puste łąki naznaczone studzienkami. W innych miejscach w mieście studnie nie wystające ponad powierzchnię przykryła warstwa trawy. Część została wymieniona na zwykłe „okrągłe” lub na zawsze zabetonowana, gdyż ludzie wrzucali tam śmieci. Obecnie ze względu na upadek samych zakładów Anilana, nie podlega on takiemu dozorowi jak dawniej – wiele włazów studni kruszeje i niszczeje. Wszystko wskazuje jednak na to, iż wewnętrzny stan kanału jest dobry (kanały umieszczone pod ziemią posiadają specyficzny mikroklimat, który de facto sam je konserwuje). Syndyk Anilany starał się bezskutecznie zainteresować ZWiK i miasto wykorzystaniem kolektora do celu powiększenia przepustowości kanalizacji deszczowej podczas obfitych burz – jak powszechnie wiadomo obecna łódzka kanalizacja budowana w latach 20. ubiegłego wieku pracuje wtedy na pełnych obrotach i nie jest w stanie przyjąć tyle deszczówki co dawniej. Z tego co mi wiadomo, było nawet zlecane Politechnice Łódzkiej studium możliwości obecnego zagospodarowania RA – niestety bez większych efektów. Obecnie kanałem płynie zanieczyszczona woda, jej źródło nie jest znane. Część wypływa prawdopodbnie nadal z terenu Anilany, część jest efektem podłączeń po trasie (nie wiadomo na ile legalnych – zdarzyło mi się widzieć kilka tymczasowych instalacji ściekowych podpiętych do studzienek). Część wody wykrapla się napewno z wilgoci i nieszczelności samych studzienek.

Rozmieszczenie studzienek Kanału Anilany na terenie miasta (tam gdzie udało mi się dotrzeć).


Pokaż Kanał Anilany – rozmieszczenie studni na większej mapie

Zdjęcia


O. Jak to wygląda?
 
1. U źródła, czyli Anilana.
 
2. Zarzew i Dąbrowa
 
3. Pl. Niepodległości – Al. Politechniki
 
4. Nowe i Stare Rokicie
 
5. Lublinek
 
6. Wokół kanału Anilany

Niniejszy tekst ma wyłącznie charakter informacyjny. Intencją autora nie jest sianie paniki czy niepokoju, a jedynie propagowanie wiedzy na temat tego co być może mijasz w drodze do pracy, domu, czy idąc po zakupy.

Tym niemniej, zmuszony jestem przestrzec wszystkich ciekawskich, żądnych sensacji czy też innych nierzadko działających na własną rękę: absolutnie nie należy rozgrzebywać studzienek, otwierać ich czy tam zaglądać. Mimo, iż sam kanał jest oficjalnie nie eksploatowany, nadal płynie w nim woda, która wypłukuje wszelkie substancje chemiczne jakie osadziły się tam przez lata (widać je wyraźnie na zdjęciach w postaci szarych lub czarnych nacieków na betonowych ściankach studzienek). Substancje, które kiedyś płynęły razem ze ściekami mogły silnie wpływać na układ oddechowy i krwionośny człowieka. Zajrzenie do studni kanału, bądź znalezienie się w oparach wydobywających się z niej może skutkować czasowym łzawieniem oczu przez następnych kilka dni. Być może są też inne skutki uboczne, ale o nich nic mi (jeszcze) nie wiadomo. Nie bez kozery Anilana umieściła na Lublinku w sąsiedztwie kanału sporo tablic „Strefa niebezpieczna”…

Share