
10. kwietnia 2011 r., g. 18:50
Autor: Seweryn Błasiak
Dziś parę słow na temat historii pewnego zwyczaju, jaki zapoczątkowałem jako pracownik IT w jednej zwiększych łódzkich firm. W zasadzie to będzie o tym jak powstało wtedy pierwsze u nas niestandardowe tło ekranu logowania Windows, gdyż wielu było święcie przekonanych, iż widczne u góry zdjęcie jest jednym z wielu gotowych dostępnych w systemie.
Było to jeszcze w czasach Windows XP, kiedy pracując jako Starszy Specjalista drugiej linii wsparcia IT zostałem „ożeniony” z koniecznością wykonania spersonalizowanego obrazu dla jednego z głównych klientów wewnętrznych firmy. Jednym z ustawień jakie oferował Windows podczas edycji skryptu instalacyjnego była możliwość ustawienia niestandardowego tła logowania. De facto było to coś więcej niż tylko bajer, bo chłopakom z service desku na pierwszy rzut oka umożliwiało ocenę która wersja obrazu jest na danym komputerze (każda wersja miała mieć inny obrazek). Do tej pory używaliśmy predefinowanych obrazów klienta, gdzie były własne, na ogół jednakowe tła (rzecz jasna zazwyczaj z jakimiś mądrymi hasłami propagandowymi). Tym razem jednak przekazano proces do nas dając wolną rękę w tym zakresie.
Autorem powyższego zdjęcia jest Seweryn Błasiak, fotograf z Podkarpacia, znany w kręgach kolejowych ze swojej wyprawy do Chin i Mongolii, a pracownikom Infy również z tego ekranu logowania. Wcześniej dużo czasu spędzał na szlakach w południowo-wschodniej części kraju, czasem o dość chorych porach przyjeżdżając z Leżajska kilkadziesiąt kilometrów rowerem w środku nocy aby sfotografować wschód słońca czy poranne mgły unoszące się nad stalowymi szlakami.
Zdjęcie jakie wykonał Seweryn, jest niezwykłe z wielu względów:
- Po pierwsze – wbrew pozorom – wykonano je w Polsce, w miejscowości Bojanów znajdującej się w sercu Puszczy Sandomierskiej na Podkarpaciu.
- Po drugie, tylko kilka razy do roku zdarza się takie oświetlenie terenu (prawie granatowe burzowe chmury na horyzoncie i pierwszy plan oświetlony słońcem), aby można było je wykonać.
- Co więcej (po trzecie), nie wdając się w techniczne niuanse niezwykle trudno jest odwzorować na zdjęciu taką feerię barw jakimkolwiek aparatem cyfrowym.
- Po czwarte, miejsce z którego wykonano fotkę już nie istnieje, także nie ma w zasadzie prostej możliwości aby wykonać podobne w ciągu najbliższych lat. Niedokończony wiadukt, z którego je wykonano (znajdujący się nad torem szerokotorowej linii nr 65 /LHS/) został rozebrany kilka dni później.
Za wiedzą i zgodą autora, fotografia została użyta jako tło logowania się w naszych systemach w pracy i funkcjonowała tam przez długi czas, nieraz nawet na duzym ekranie. Poniżej dowód – foto ekranu (nieistniejącego już) łódzkiego Kina Bałtyk, w którym firma w której pracowałem urządzała tzw. Town Meeting i w tym celu pozwolono nam podłączyć laptopa z prezentacją do sprzętu kinowego aby rzucić obraz na duży ekran.